środa, 27 marca 2013

Rozdział 3


Ostania rozpaczliwa próba oddechu, po chwili przerażająca cisza. Odszedł.

Otwieram oczy, zaciskam ręce na kołdrze, leżę czekając aż koszmar ustąpi. Staram się oczyścić zaćmiony strachem umysł, wyrzucić z niego obrazy tamtych przerażających chwil, momentów, które mnie zniszczyły , ratując jednocześnie.  Wiem, że nigdy do końca nie odejdą, będą wracać następnej nocy  i każdej kolejnej, aż do końca mojego życia. Dziś jednak, w ten wyjątkowy dzień, pierwszy w nowej pracy, pragnę udawać, ze ich nie ma, że jestem zwyczajną dziewczyną, że przez te 18 lat, nie zdążyłam doszczętnie zepsuć i odbudować swojego życia. Słyszę krzątaninę Eli w kuchni, muzykę płynącą z radia i myślę jak wielkie szczęście mam, że ją tu spotkałam. Między nami nadal jest chłód, ostrożność i zdaję sobie sprawę, że są one moją winą. Nie umiem temu zaradzić, lecz w głębi duszy liczę, że z czasem, małymi kroczkami odzyskam to, co tak głupio straciłam. Podnoszę się z łózka, biorę gorący prysznic, w ręczniku spoglądam na szafę, na dziesiątki nowych ubrań, które podarowała mi Eli. Nakładam jeansy i  t-shirt, narzucam bejsbolówkę, długie, brązowe włosy związuję w kucyk. Gdy siadam przy stole, Eli stawia przede mną naleśniki, robi mi się ciepło na sercu, widząc, że mimo urazy, nie może pozbyć się odruchów troski. Nuci pod nosem melodię synchronizującą z piosenką, którą  słychać w pomieszczeniu. Jest mi znajoma, to hit ostatnich miesięcy, grany tak często w busach, które przewoziły mnie, przez kolejne etapy podróży. Wykonawcy są młodzi, niewiele starsi ode mnie, pięciu chłopców, których imion nawet nie pamiętam. Myślę, jak przyjemne musi być dla nich sława, osiągnięcie jej w takim wieku, jak łatwe jest życie, które prowadzą. Po chwili słychać głos spikera, zapowiada wyniki konkursu. Przeżuwając kęs, ze zdziwieniem obserwuję, jak Eli napina się, zaciska dłonie, wyczekującym wzrokiem spogląda na radio.
- Co się dzieje? – pytam, zaciekawiona.
- Cicho. Konkurs. -  odpowiada, myśląc chyba, że to cokolwiek wyjaśni.
- Jak wszyscy wiemy, główną nagroda dla zwyciężczyni, wraz z osobą towarzyszącą, jest kolacja z zespołem One Direction! – krzyczy prowadzący, słychać entuzjazm w jego głosie. – Naszą szczęściarą jest … - robi pauzę, z rozbawieniem przyglądam się, jak Eli zgrzyta zębami – Elizabeth Black! – pisk rozsadza mi uszy, mam wrażenie, jakby mój słuch już nigdy miał nie dojść do siebie. Eli rzuca się na mnie, na jej twarzy jest radość i niedowierzanie, euforia, tak bardzo dla mnie niezrozumiała. To przecież normalni ludzie, chłopaki, w niczym lepsi od innych. Talent który mają, sukces, który osiągnęli zawdzięczają głównie szczęściu.  Eli odsuwa się, patrzy na mnie, wygląda, jak gdyby wygrała milion dolarów.
- Idziemy na kolację z One Direction! – łapie moje ramiona, potrząsa, czuję się jak szmaciana lalka. Gdy docierają do mnie jej słowa, wyrywam się gwałtownie.
- Ty idziesz. Ty idziesz na kolację z One Direction. – mówię dobitnie, akcentując „ty”.
- Słyszałaś, z osobą towarzyszącą.  Musisz iść, nie poradzę sobie sama! – jej wzrok jest błagalny, jestem rozdarta, między radością, ze bariera między nami, tak widoczna w ostatnich dniach, teraz jakby przestała istnieć, a niechęcią do spotkania z zespołem i patrzenia jak Eli i wszyscy wokół ślinią się na ich widok.
- Jeden wieczór. Proszę cię o jeden wieczór. Nie możesz zrobić dla mnie choć tego? – uderza we mnie poczucie winy, świadomość jak dużo ona dla mnie zrobiła, jak niewiele dałam jej w zamian.
- Dobrze. – mówię, przyjemnie jest widzieć szczęście, na jej twarzy, mimo że wiem, jak bardzo męcząca będzie ta kolacja. – Muszę lecieć, nie mogę spóźnić się w mój pierwszy dzień. – dodaję szybko, zanim zdąży po raz kolejny odciąć mi dopływ powietrza swoim uściskiem. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Stoję za ladą, odliczam minuty do końca zmiany. Jestem wdzięczna za ciepłe przyjęcie, cieszę się że nikt nie dał mi odczuć, ze jestem tylko marnym zastępstwem dziewczyny, która pracowała tu przez pięć lat. Odeszła na urlop macierzyński i choć wiem, że cukiernia jest za mała, by po jej powrocie znalazło się miejsce dla nas obu, liczę że w tym czasie, uda mi się pokazać swoje umiejętności i przejść do pracy od strony kuchni. Uwielbiałam piec jako mała dziewczynka, chciałam doskonalić to jako nastolatka. Marzyłam wtedy o pięknym życiu, tak innym od piekła, którym stało się na te kilka lat. Gdy wróciłam, gdy zaczęłam tworzyć je od nowa, pracowałam najciężej jak umiałam, by nadrobić lata straconej nauki, nierozwiniętego talentu. Jestem dobra, mogłabym być lepsza, ale staram się wierzyć, że jeśli wykorzystam szansę, którą jest praca tutaj, stanę się taka, jaka byłabym, gdyby nie ta przerwa, ciemny moment mojej młodości. Wyciągam kluczyk, chce zamknąć kasę, gdy słyszę dzwoneczek nad drzwiami, dźwięk, mówiący ,że niestety, to jeszcze nie koniec na dziś. Wchodzi młody chłopak, już nie dziecko, ale jeszcze nie dorosły. Ma ciemne oczy, takie, w których mogłabym się utopić, gdybym sobie na to pozwoliła. Uśmiecha się, ale gdy mnie zauważa jakby zamiera. Mam wrażenie, że znam tą twarz, że gdzieś już ją kiedyś widziałam. 

- Gdzie jest Anna? – pyta, jego głos jest jak aksamit. Pamiętam tą barwę, nie wiem skąd, ale pamiętam.

- Nie jestem upoważniona do udzielania takich informacji. W czym mogę panu pomóc? – pytam sztywno i grzecznie, jakby burza zmysłów, która mnie ogarnęła, nigdy nie miała miejsca.

- Nie będziesz krzyczeć? – z początku jest ostrożny, lecz już po chwili kąciki jego ust wznoszą się ku górze, oczy błyszczą śmiechem.

- A czemu bym miała? – pytam, zdziwiona – Zamierzasz mnie napaść? – dodaję, ale uśmiecham się, nie wygląda na rabusia, wiem że nie mógłby nim być.

- Nie, to po prostu… - nie dokańcza, przerywa mu krzyk dochodzący z zewnątrz. – Co tak długo z tymi rogalikami?! Czyżbyś wreszcie poderwał piękną Annę ?! – męski głos, po chwili wybuch śmiechu. Chłopak spogląda w tamtą stronę, po chwili na mnie, wyraźnie zakłopotany.

- Rogaliki, tak? Ile sztuk? – pytam szybko, by nie przeciągać jego zawstydzenia. Myślę, jakie to słodkie, że chłopak w jego wieku się rumieni.

- Dwadzieścia. Dwadzieścia sztuk.- odpowiada, spogląda na mnie z wdzięcznością za nie skomentowanie docinek jego kolegów.

- Ktoś tu jest głodny. – staram się prowadzić miłą rozmowę, choć ciężko się skoncentrować, gdy jego głos, w połączeniu z uroczym rumieńcem, tworzą naprawdę piorunującą mieszankę.

- Mój przyjaciel to głodomór przez duże G. Nic co, choć po części jadalne, nie jest bezpieczne w jego obecności. – kolejny uśmiech, z udziałem śnieżnobiałych zębów, prawie roztapia mnie od środka. Podaję mu rogaliki, starannie zapakowanie. Nasze ręce stykają się, trwa to dosłownie ułamek sekundy, moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Bierze paczkę, spogląda na mnie dłuższą chwile, mam wrażenie, że też to poczuł. Kolejny wybuch śmiechu sprawia, że chłopak otrząsa się, powoli idzie w stronę wyjścia. Otwiera drzwi, słyszę dzwoneczek i gdy już prawie jest na dworze, odwraca się na krótki moment.

- Jak masz na imię? – pyta, jego spojrzenie po raz kolejny sprawia, że szybciej bije mi serce.

- Mary. – odpowiadam, zdziwiona że wszystkie bariery, którymi się otoczyłam, tak szybko burzą się w jego obecności. Jego uśmiech poszerza się, jeżeli to możliwe, wygląda teraz jeszcze przystojniej. Mruga do mnie, po czym zamyka drzwi, odchodzi, zanim zdążę zapytać go, jak się nazywa.

---------------------------------------------------------------------------------------------
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA

Na wstępie przepraszam że tak długo to trwało, ale dał o sobie znać całkowity brak weny. Osobiście rozdział mi się nie podoba, przynudzam, ale akcja musi się dopiero rozkręcić.;) Dziękuje wszystkim za komentarze, każdy z nich to ogromny uśmiech na mojej twarzy. Mam nadzieję, że i tym razem dacie mi znać jak wam się podoba, co powinnam zmienić lub poprawić ;). Specjalne całusy dla moich trzech towarzyszek broni:
http://leeetmeloveyou.blogspot.com/  <--- tak jak obiecałam dla Ciebie specjalna dedykacja - uwierz w siebie głupku i przestań znikać, bo nic przez Ciebie nie mogę napisać. <333

Pozdrowionka, Mary ;*



poniedziałek, 18 marca 2013

Liebster Award

Nominację dostałam od http://got-to-be-you.blogspot.com/. Bardzo dziękuję, to dla mnie naprawdę wiele znaczy. <333

Pytania i odpowiedzi:
1.Jak masz na imię ?
Martyna, dla przyjaciół Mary ;)

2.Ulubiony teledysk 1D?
Hmmm...ciężko wybrać, ale chyba mimo wszystko One Way Or Another. Zayn rozjebał w nim system <3

3.Kogo lubisz najbardziej z 1D?
Wyszłabym za mąż za każdego, gdyby to było legalne, ale że nie jest, to wybieram Liama xD

4.Skąd czerpiesz aspiracje do pisania rozdziałów?
Znikąd. Czasem po prostu siedzę i przychodzą, całkowicie bez ostrzeżenia, a czasem nie ma ich całymi dniami i wtedy pomagają niezastąpieni przyjaciele ;).

5.Co sądzisz o dziewczynach chłopaków z 1D?
Nie powiem że ich nienawidzę, ale na pewno nie trawie, szczególnie Danielle, która w końcu jest dla mnie poważną konkurencją w wyścigu o serce Liama xD.

6.Który chłopak z 1D byłby twoim najlepszym przyjacielem (bez szans na dalszą znajomość)?
Powiedziałabym że Niall, gdyby nie był tak nieziemsko seksowny, na swój uroczy sposób. Chyba Louis, z tym jego poczuciem humoru i uwielbieniem do marchewek. <333

7.Jakiej muzyki słuchasz?
1D oczywiście, a tak poza tym to naprawdę wielu rzeczy z wielu gatunków. Jedyne czego nie trawię to rap i country.

8.Gdybyś miał/a szanse dostania pod choinkę płytę 1D, która by to była i dlaczego?
Take Me Home dla Heart Attack i Little Things. <3

9.Gdybyś miał/a możliwość pracowania dla 1D i mógłbyś/abyś wybrać - co chciałbyś/abyś robić?
Być ich makijażystką. Dotykanie ich twarzy przed każdym koncertem brzmi jak niebo. <333

10. Byłeś/aś kiedyś na koncercie 1D?
Niestety nie ;(

11.Co chciałbyś/abyś powiedzieć chłopakom?
Że każdy z nich ma już wybraną kandydatkę na żonę, więc mają zapomnieć o innych dziewczynach ;).

Moje pytania:
1. Ile masz lat?
2. Od jak dawna kochasz 1D?
3. Twoja ulubiona piosenka 1D?
4. Głos którego z chłopków podoba Ci się najbardziej ?
5. Który z nich jest według Ciebie najlepszych kandydatem na chłopaka?
6. W którym teledysku Twoim zdaniem najlepiej wypadł Niall?
7. Którego chłopaka zabrałabyś/zabrałbyś na bezludną wyspę?
8. Który byłby Twoim zdaniem najlepszym ojcem?
9. Fryzura którego z chłopaków podoba Ci się najbardziej?
10. Jak byś zareagowała/zareagował gdybyś spotkała/spotkał dziewczyny chłopaków?
11. Co kochasz w nich najbardziej?

Blogi, które nominuję:
1. http://gabrielle-quinn.blogspot.com/
2. http://rid-nik-and-london.blogspot.com/
3. http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
4. http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
5. http://bythewater97.blogspot.com/
6. http://moja-historia-z-one-direction.blogspot.com/
7. http://iwanttodieforonedirection.blogspot.com/
8. http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com/
9. http://littlethings-opowiadanie-1d.blogspot.com/
10. http://stole-my-heart-opowiadanieo1d.blogspot.com/
11. http://see-my-dreams.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję za nominację ;).

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 2

- Ty żyjesz! Ty naprawdę żyjesz! – krzyczy, momentalnie zwracając na siebie uwagę wszystkich klientów. Potrząsa mną jak szmacianą lalką, a jej twarz wyraża na przemian radość i wściekłość, uczucia mieszają się, aż w końcu przestaję je rozpoznawać. Nie wiem co robić, mam pustkę w głowie, więc po prostu pozwalam się jej przytulać, czuję ciepło jej ramion, jakbym znów miała 6 lat. Po chwili odsuwa się, patrzy na mnie, jej oczy błyszczą od łez, a mnie ogarnia poczucie winy tak silne, że ledwo trzymam się na nogach. Wracają wspomnienia tych wszystkich błędów, które w życiu popełniłam, złych wyborów, których dokonałam i wiem, że ten był jednym z najgorszych.
- Przejdźmy się. – mówię , a ona skina głową. Czekamy przy kasie, nagle tak niesamowicie spokojne. Po chwili, która wydaje się wiecznością, wychodzimy ze sklepu i bez słowa ruszamy w stronę parku. Patrzę na nią, świadoma kotłujących się w niej emocji, czuję setki niewypowiedzianych pytań krążących w powietrzu, błaganie o wyjaśnienia, których nigdy nie będę mogła udzielić. Siadam na ławce i czekam aż zacznie, czuję, że muszę dać jej czas na oczyszczenie myśli.
- Co się stało? Czemu tak nagle przestałaś pisać? Jak mogłaś tak po prostu zniknąć i nie dawać znaku życia przez 4 pieprzone lata! – jej głos podniósł się, drżąc przy tym niebezpiecznie. Chciałabym mieć coś na swoją obronę, usprawiedliwienie, które przekreśliłoby moje winy, choć wiedziałam że takiego nie znajdę. Byłam młodsza, dużo młodsza niż teraz i o całe tysiąclecia głupsza, lecz jestem odpowiedzialna za to co robiłam, za jej cierpienie, za cierpienie wszystkich, których zraniłam.
- Nie mogłam. Po prostu nie mogłam. – mówię, mając nadzieję, że mój głos brzmi pewniej, niż słyszę. Nigdy nie dowie się czemu, ten rozdział jest zamknięty, odgrodzony ceglanym murem, który nie może runąć, którego zburzenie zniszczyłoby świat, który tak mozolnie próbowałam odbudować z gruzów tamtego.
- Nie mogłaś, czy nie chciałaś? – pyta z goryczą, tak bardzo kontrastującą z jej wesołym usposobieniem. Wzdycham, wiem, że nie będę potrafiła wytłumaczyć jej tego tak, by zrozumiała, mimo to staram się, ponieważ zdaję sobie sprawę, że jej ponowna utrata, teraz gdy przypadek pozwolił nam się znaleźć, mogłaby zniszczyć jeden z nielicznych, jasnych obszarów w mojej duszy.
- Wiesz, że to nie tak. Kochałam cię, nadal kocham. Zrobiłabym wszystko by móc cofnąć czas, by nigdy cię nie zranić, ale nie potrafię. Nikt nie potrafi. Chciałabym umieć ci to wyjaśnić, ale pogrzebałam tamtą część mojego życia i przykro mi, nie odkopię jej nawet dla ciebie. – milczę, pozwalam jej przyswoić moje słowa. Modlę się, by zaakceptowała mnie bez pytań, by przyjęła to, że są we mnie miejsca, do których nigdy nie będzie miała dostępu.
- Nie ufam ci – odpowiada. Słowa bolą, choć wiem, że na nie zasłużyłam. – Nie ufam ci, nie mogłabym, po tym co zrobiłaś, ale wciąż, nie ważne jak bardzo tego nienawidzę, jesteś mi bliska. – w tym momencie czuję, że naprawdę tak myśli, że wolałaby być obojętna, ale nie potrafi. Zapada cisza, tym razem dłuższa, tak bardzo kontrastująca ze wspomnieniami wesołych rozmów z dzieciństwa. Mimochodem dostrzegam, że niebo staję się ciemniejsze, prawie czarne, wraca nagląca myśl, gdzie przyjdzie mi spędzić noc. Eli odczytuje emocje z mojej twarzy z przerażającą łatwością, tak niesamowitą po tylu latach rozłąki.
- Masz gdzie spać? – pyta, na pozór chłodno, lecz widzę w jej oczach pierwsze oznaki troski.
- Nie – mówię, czują wszechogarniającą ulgę że ją to obchodzi. Że ja ją obchodzę. – Przyjechałam bez planu. Myślałam że zdążę znaleźć coś przed zmrokiem. – mówię, a ona wybucha śmiechem, lekkim i spontanicznym, tak jak kiedyś, przed laty.
- Mary… – jest wesołość w jej głosie, radość, która podnosi mnie na duchu – Naprawdę sądziłaś, że przyjedziesz do największego miasta UK i tak po prostu znajdziesz w nim nocleg ? – nie brzmi to mądrze w jej ustach, lecz ja nie myślałam w kategoriach odpowiedzialności, po prostu czułam, że muszę tu być.
- Nie wiem. Chyba tak. – odpowiadam szczerze, a jej twarz rozjaśnia się, mimo że, przyznałam się do czegoś tak głupiego.
- Zamieszkasz u mnie. – oznajmia nagle, a ja czuję się, jak rażona piorunem. Błagałam Boga, by dała mi drugą szansę, ale nigdy nie myślałam że zrobi to tak szybko, tak ostatecznie. Ogarnęło mnie ciepło, niesamowicie przyjemne, ale kierowana poczuciem winy, silniejszym niż kiedykolwiek, czuję się w obowiązku odmówić.
- Przykro mi, ale nie. Mieszkasz z rodzicami, nie mogłabym teraz, po tylu latach, po prostu się tam przenieść, jakbym cały czas była obecna w twoim życiu. - w brzuchu zacieśnia mi się węzeł, tak bardzo chciałabym móc się zgodzić.
- Mieszkam sama od roku. – atakuje od razu, a mi przypominają się długie wojny o lalki, rozmowy o chłopcach przez telefon, w czasach, gdy byli dla nas jeszcze najgorszą z ziemskich plag. Słodka, waleczna Eli, tak mało się zmieniła przez te lata. – Nie wybaczyłam ci, nie wiem czy kiedykolwiek to zrobię, ale chce ci pomóc, dać szansę udowodnienia, że jesteś wciąż tą cudowną dziewczyną, z którą się przyjaźniłam. I choć pewnie do końca życia nie dowiem się, co tobą kierowało, gdy tak po prostu odeszłaś, to jeśli chcesz odkupienia, jeśli chcesz odzyskać choć część z tego, co miałyśmy, spróbuj mi udowodnić, że bez względu na to, co ty było, już nigdy się nie powtórzy. – kończy, jej policzki czerwienią się, oczy rzucają gromy.
- Dobrze. – słyszę swój głos, nie wierzę, jak łatwo daję się złamać. Lecz mimo to, jedyne co czuję to ulga i ogromna wdzięczność, za to, że Eli nie jest takim człowiekiem, jakim okazałam się ja lata temu.


--------------------------------------------------------------------------------------------
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA

 Wiem że na razie jest to nudny, niekończący się dialog, ale musiałam wyjaśnić parę spraw. Obiecuję że od następnego rozdziału, za który biorę się jutro wieczorem zacznie się w końcu akcja.  Nie jestem pewna co do obecności chłopków, wzmianka będzie na pewno, ale czy coś więcej wyjdzie podczas pisania. Jak widzicie ten rozdział jest dłuższy, choć wciąż nie tak długi jakbym chciała. W następnych postaram się jeszcze bardziej rozpisać. 
I najważniejsze: dziękuje wszystkim którzy dodali komentarz pod 1 rozdziałem, to mega motywuje. Dzięki też dla tych kilku osób, które dały mi kopa gdy brakło weny i bez których kończenie tego trwałaby całe wieki. Jesteście  wielcy <333 
Pozdrowionka, Mary ;*

The Best Blog Award

Nominację dostałam od http://iwanttodieforonedirection.blogspot.com i
http://rid-nik-and-london.blogspot.com. Strasznie dziękuję, uwielbiam was <3<3<3


Tych pytań nie można zmieniać, tak jak w Liebster Award. Każdy nominowany do TBBA odpowiada na 5 pytania poniżej. Pozostałe zasady są chyba znane :
- nominować 10 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym autora bloga
- i odpowiedzieć na 5 pytań poniżej.

1. Ile masz lat?
16 ;)


2. Co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
Przyjaciółka, a właściwie jej blog. Weszłam, zachwyciłam się jej opowiadaniem i pomyślałam - dlaczego nie ? ;)

3.Dlaczego piszesz o tym, o czym piszesz?
Przede wszystkim dlatego że kocham One Direction,a historie z nimi w roli głównej, które dotąd były tylko w mojej wyobraźni, ożywają własnie dzięki blogowi xD Drugą rzeczą jest, że uwielbiam pisanie, a to wyrabia styl, dużo szybciej niż rozprawki z polskiego. ;)

4. Jak długo piszesz bloga?
Dokładnie 6 dni :D

5. Twoje największe marzenie to?...
Spotkać ich. Wyjść za mąż za Liama xD A oprócz tego zwiedzić świat i zostać lekarzem. ;)


Nominowane blogi:

Jeszcze raz bardzo dziękuję, ta nominacja znaczy dla mnie naprawdę bardzo dużo ;)

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1


Wrzucam monetę do automatu na dworcu centralnym i czekam na połączenie. Gdy słyszę w słuchawce tak dobrze mi znany, zniecierpliwiony głos ojca, odczuwam tak wiele skrajnych emocji. Od żalu za tym co straciliśmy, przez złość, ulgę i wszechogarniające poczucie winy. Bez względu na rzeczy które zrobił i nie zrobił, słowa o których zapomniał, był moim ojcem. Ojcem,  którego już nigdy nie zobaczę, za którym zawsze będę tęsknić , ale którego życie jest tak skrajne od tego, czego pragnę. I choć jest tyle innych rzeczy, które chciałabym mu powiedzieć, z moich ust wychodzi jedynie  „wszystko w porządku”, wypowiadane jak formułka co miesiąc, zupełnie nieadekwatne, do tego co się teraz dzieje w moim życiu. Odkładam słuchawkę, nie czekając na odpowiedź, wiedząc że mogłabym jej nie znieść. Łapię plecak i staram się zapomnieć o tej części mojego życia, zachowywać się, jakby nigdy nie istniała. Oddycham pełną piersią , czuje zapach spalin, do moich uszu dochodzą dźwięki setek klaksonów, gwaru rozmów prowadzonych na każdej ulicy. Widzę chmury, miasto sprawia wrażenie pogrążonego w nocy, mimo tego, że wciąż jest środek dnia. Wiem że zaraz lunie, rozglądam się za miejscem do przeczekania. Patrzę na kolorowe szyldy kawiarenek, bary szybkiej obsługi,  specyficzne taksówki, krążące po ulicach  i pierwszy raz od roku naprawdę wydaję mi się że to co robię ma sens. Jestem w Londynie i nareszcie czuję się jak w domu.

________________________________________________________


Spacerując, podziwiam piękno miasta po deszczu, przyglądam się ludziom, barwnym i kolorowym, światu tak innemu od tego, który znam. Wiem że  nie mam gdzie spać, a zapas wody skończy się lada chwila, lecz w tym momencie wydaje mi się to błahe i nieistotne, atmosfera  Londynu pochłania mnie całkowicie. Czuję się jak naćpana, mam wrażenie że wreszcie jestem dokładnie tam, gdzie powinnam. Chodzę tak długo, aż się ściemni i dopiero wtedy, obok marketu, orientuję  się jak bardzo jestem spragniona. Przeliczam drobne z portfela, i postanawiam kupić tyle przekąsek i napojów, żeby starczyło mi do jutra. Moje nogi zaczynają boleć, wyczerpanie podróżą daje pierwsze oznaki. Wciąż nie wiem gdzie będę spać i pierwszy raz od przyjazdu zaczynam czuć zaniepokojenie.  Mam 18 lat i jestem tu zupełnie sama. Dziewczyna w kolejce przede mną posuwa się wolno, mimochodem na nią spoglądam . Ma kolor włosów , który widziałam wcześniej tylko raz,  gdy byłam małą dziewczynką, jeszcze zanim wszystko się spieprzyło. Nagle odwraca się, jakby poczuła mój wzrok, a ja mam wrażenie, jakby ktoś uderzył mnie w głowę. Niesamowicie znajome rysy twarzy, oczy ciemne, w kolorze czekolady, dojrzalsze niż zapamiętałam, a mimo to przerażająco znajome.
- Mary..? – odezywa się lekko drżącym głosem, z brytyjskim akcentem, którego nie miała gdy byłyśmy dziećmi. To ona. Najlepsza przyjaciółka, towarzyszka zabaw, dziewczyna z którą marzyłam o księciu z bajki, z którą obiecałam się przyjaźnić się do końca życia, i która wyjechała do Londynu gdy miałyśmy 6 lat. Z którą zerwałam kontakt, w najczarniejszym okresie mojego życia, i do której już nigdy później nie napisałam.
- Boże, Eli to naprawdę ty – szepczę, a ona rzuca mi się w ramiona z entuzjazmem, który jest tak bardzo w jej stylu. To naprawdę ona.  W mieście liczącym 8 mln ludzi stoi dokładnie naprzeciwko, a ja czuję jakbyśmy się nigdy nie rozstawały.  

Mam nadzieję że nie jest zbyt tragicznie. Następny rozdział do końca tygodnia. Komentujcie, piszcie co uważacie. 
Dla was to chwila, a dla mnie jest to bardzo ważne. :) Pozdrowionka, Mary ;*